Poniedziałkowy poranek niemożliwie mnie zaskoczył przywiązaniem do rutyny: jak zawsze po niedzieli nie nastąpiła niedziela. Znowu. Długo spierałem się ze współlokatorem, który budził mnie do pracy :D
No ale co -zjadłęm rosół źeby dojść do siebie po imieninach i do pracy :/
Po poniedziałku przespałem 13,5 h. Grat success :D
Etykiety: praca
Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz