Byłem wczoraj w kryjówce -30 urodziny znajomego. Ale nie o urodzinach to rzecz: chciałem zwrócić uwagę na to jak żenujący jest sposób na unikanie etykiety nudziarz i zaspokajanie społecznego wymogu weekendowego szaleństwa. Baby się wiją po parkiecie jak w zawodach która się lepiej wyszaleje. Niektóre popełniały takie absurdalne figury, że zaczęliśmy operować określeniem "emilirouz".
No to doskonale widać czy ktoś się dobrze bawi czy chce móc powiedzieć jak to przetańczył całą noc. Chuj, że sam.
Jakby tego było mało w środku rozmowy dosiadła się jakaś baba chcąc mnie wyciągnąć na parkiet. Czułem się nieswojo będąc zmuszonym odgrywać mizogina i odpędzać ją (ponad 15 minut!!! probably no doesn't mean no now -> ku znakomitej uciesze znajomego) ale czułbym się jeszcze bardziej nieswojo gdyby się zaczęła po mnie wić pijana nieznajoma. I nie muszę dodawać, że zuuuupwełnie nie w moim typie.
Jakoś bardzo mnie przygnębił fakt takiej hedonistycznej ochlejmordzko-plebejskiej zabawy. Rozpusta a'la Fashion TV tak nie odpycha.

0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna